Nieco ponad rok temu dostając niesamowity wycisk i wbiegając na metę Baran Trail Race z bólem wszystkiego od małego palca w stopie do bólu głowy spowodowanego lekkim odwodnieniem postanowiłem, że kiedyś wrócę na tę trasę cieszyć się każdym metrem biegu. Tak też się stało i wykorzystując przepiękną jesienną pogodę, wyruszyłem na podbój Baraniej Góry. Budzik zadzwonił o 5:15, szybkie pakowanie i już o 7 wybiegałem z parkingu przy kładce dla pieszych w Węgierskiej Górce...