Skitura na Pilsko dla koneserów…
Po niedzielnym obfitym opadzie śniegu w górach, a w zasadzie w całej Polsce razem z Wojtkiem postanowiłem sprawdzić, czy warunki dla skiturowców na Pilsku są odpowiednie tj.: czy śniegu jest wystarczająco dużo, aby móc w pełni rozkoszować się białym szaleństwem.
Dzień przed wyjazdem sprawdzaliśmy warunki śniegowe, bazując na informacjach na forach skiturowych i z kamerek internetowych zamontowanych nieopodal Hali Miziowej. Jednakże, aby w pełni przekonać się, jak jest w rzeczywistości, byliśmy zmuszeni podjąć ostateczną decyzję i rano następnego dnia wyruszyliśmy otworzyć sezon skiturowy.
Jak już wspomniałem rano skoro świt, czyli w okolicy godziny 9:00 wyjechaliśmy z Katowic. Po szybkim przepaku na parkingu nieopodal stoku Jontek, ruszyliśmy pod górę. Przyjemna temperatura -5°C i lekki wietrzyk na starcie naszej skitury z każdym pokonanym kilometrem stawał się gwałtowniejszy, a temperatura powietrza spadała wprost proporcjonalnie do wysokości, na której się znajdowaliśmy. W połowie drogi gdzieś w okolicy górnej stacji kolejki, każde nieosłonięte miejsce od wiatru musieliśmy bardzo szybko pokonać, aby jak najkrócej wystawiać się na mocne podmuchy wiatru. W schronisku na Hali Miziowej po 4 km i 563 m przewyższenia uzupełniliśmy zapasy glikogenu w mięśniach i nawodniliśmy się ciepłą herbatą. Po wyjściu z budynku uderzył w nas silny podmuch wiatru (jak później się okazało wiało z prędkością ok. 43km/h), który towarzyszył nam praktycznie na sam szczyt, a w połączeniu z mrozem -10°C powodowało, iż temperatura odczuwalna oscylowała gdzieś w okolicy -34°C. Uczucie zimna nawet w grubych rękawicach uniemożliwiało nam wykonać odpowiedniej fotorelacji, a wyciągnięcie dłoni z rękawicy oznaczało utratę cennego ciepła.
W okolicy kopuły szczytowej Pilska ekspresowo przepieliśmy się do zjazdu i ruszyliśmy w dół, aby jak najkrócej wystawiać się na niekorzystne warunki atmosferyczne. Morfologia śniegu z każdym pokonanym metrem zmieniała się diametralnie. Z mocno przewianych formacji po szreń z chropowatym kalafiorem i wyboistym ganglem do przyjemnego, noszącego puchu, aby zaraz później zmienić się twardą zamarzniętą skorupę o właściwościach chińskiej porcelany. Zjazd zakończyliśmy w tym samym miejscu, z którego startowaliśmy. Mimo bardzo niekorzystnych warunków atmosferycznych, niskiej temperatury i silnego wiatru, dzień uważam za bardzo udany.
Tomek z Tuttu Katowice
Poniżej sprzęt wykorzystany w czasie skitury: