Po Sudetach na czterech łapach - wspomnienie majowego weekendu

2016-08-10
Po Sudetach na czterech łapach - wspomnienie majowego weekendu

Po Sudetach na czterech łapach

Długi majowy weekend nieodzownie bywa okazją do ruszenia się z miejsca i zagospodarowania czasu tak jak lubimy. Kajaki, rower, bieganie, czy góry - każdemu podle potrzeb. A jeśli do tego wolnego dopisze dobra pogoda, to już w ogóle jest wybornie.
Tym razem zabraliśmy naszych czworonożnych towarzyszy na podbój Karkonoszy. Co prawda pojawiały się wątpliwości czy 10-letni Cavalier sobie poradzi. Jak się okazało były bezpodstawne.

Na rekonesans i delikatną rozgrzewkę po podróży przypadła mała wycieczka na czeski Královecký Špičák (881 m.n.p.m.), z którego rozciąga się bardzo malowniczy widok na nasz pierwszy cel wyjazdu- Śnieżkę (1602 m.n.p.m.).
Na przełomie października i listopada aura na Śnieżce była cokolwiek letnia (wcześniejszy artykuł). Jednak równowagi w przyrodzie zachwiać się nie da i wyszło tak, że majówka okazała się trochę zimowa. Oczywiście odpowiednie śledzenie prognozy i kamerek dają dokładny obraz tego, co w górach się dzieje, zatem obyło się bez niespodzianek.

Jak się jednak okazuje, (choć wciąż mnie to w ogóle nie dziwi) w dobie wszechobecnego Internetu, znalazła się dość pokaźna grupa ?turystów? w trampkach, płaszczykach czy z miniaturowymi pieskami pod pachą. Do tego nierzadko z podobnie wyekwipowanymi dziećmi, które to narażają na utratę zdrowia, o aspektach psychologicznych nie wspominając. Swoista parada osobliwości.
Odcinek od Chaty Jelenka (droga od przełęczy Okraj) do Śnieżki usłany sławetnymi schodami i topniejącym śniegiem zbierał tego dnia niemałe żniwo. I w zasadzie nic mi do czyjejś głupoty, ale nierzadko ta głupot atakuje z każdej strony zagrażając innym uczestnikom ruchu na szlaku.
Ludzie czytajcie komunikaty i wbijcie sobie do głów, że jak jest śnieg w górach i niska temperatura to bierze się odpowiedni sprzęt!
Dość lamentowania. Majówka to specyficzny okres w polskich górach i po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić.
Pogoda była w miarę stabilna, choć na Śnieżce mocno powiało. Także widoczność podczas pobytu na wierzchołku nie rozpieszczała. Do tego topniejący śnieg i wspomniany wiatr dały się trochę we znaki psiakom. Warto pamiętać by w takiej sytuacji mieć dla nich kurtki, by w razie potrzeby poratować te mniej futrzaste;) Do tego nie zaszkodzą żele energetyczne, zapas wody i smakołyki.
Samo wyjście bardzo udane, co prawda od tłoku uciec nie sposób (pomimo, że trasa od Okraju jest mniej uczęszczana), ale wróciliśmy zadowoleni. Do tego nasz Cavalier znów bardzo nas zaskoczył i pokazał, że pozory często mylą.
Wiedzieni doświadczeniami dnia poprzedniego, kolejny planujemy trasą, która powinna być mniej popularna. Tak, by mieć więcej spokoju i możliwość nacieszenia się górami.

Ruszamy z Jagniątkowa Koralową Ścieżką na Czarną Przełęcz (1350 m.), dalej przez Przełęcz pod Śmielcem (1390 m.n.p.m.) na Śnieżne Kotły. Wybór okazuje się trafiony. Malownicza trasa bez tłumów. Do tego dobra pogoda i psiaki w formie. Oczywiście na samych Kotłach w majówkę gęsto, ale miejsca jest tam wystarczająco dużo, by nie czuć dyskomfortu i móc napawać się widokami.
W drodze powrotnej zahaczamy o Wielki Szyszak (1509 m.n.p.m.) i tą samą drogą wracamy przez przełęcz pod Śmielcem do Jagniątkowa.
Bardzo spokojna i ciekawie położona trasa. Lepszym wyborem pod względem widoków byłaby pewnie Ścieżka nad Reglami, ale w obliczu pokrywy śnieżnej i naszego składu bezpieczniej było wybrać tę.
Na deser i rozciągnięcie mięśni następnego dnia zabieramy czworonogi na spacer po Dolinie Miłości z wejściem na Kruczą Skałę (681 m.n.p.m.). Pomimo dobrej formy widać po nich zmęczenie. Nie przeszkadza to jednak w pogoniach za szyszkami i ogólnym wariactwem. Wydaje się, że nasza propozycja na majówkę przypadła im do gustu.
Wracamy zatem szczęśliwi. Każdy z jakimś małym sukcesem. Ja, że sprawdziłem się jako przewodnik, Agata, że ze mną wytrzymała, Tomek (mój 12 letni brat), że pokonywał swoje słabości i psiaki, że były takie dzielne każdego dnia i weszły na swój jak do tej pory najwyższy szczyt. Zorka (sławetny Cavalier) udowodniła, że nie wiek, a to, co w głowie ma znaczenie. Góry pokonuje się głową?;)

Ps. Dla Rossy, naszej czworonożnej Przyjaciółki, był to ostatni wyjazd w góry, na jaki z nami pojechała. 23 maja zmarła nagle po niespełna siedmiu latach swojego radosnego i pełnego sukcesów sportowych życia. Pozostała po niej wielka pustka w naszych sercach.

Tekst: Łukasz O. Tuttu Gdańsk )
Fotografie: Agata P. i Łukasz O.


Blog Tuttu

Pokaż więcej wpisów z Sierpień 2016
Zaufane Opinie IdoSell
4.87 / 5.00 3487 opinii
Zaufane Opinie IdoSell
2024-03-24
-
2024-03-21
Wszystko super
Masz pytanie? Kliknij! pixelpixelpixelpixel