Karimata, mata samopompująca czy materac? Szczegółowy poradnik dla turystów chcących się dobrze wyspać.

Wybierając się na dłuższy trekking z namiotem, świadomie żegnamy się z opcją wygodnego łóżka w zamian za wolność i niezależność od schronisk i wszelkich kwater (które nie wszędzie zresztą występują). Ale wyspać się przecież trzeba, a dobry sen w podróży, trudnych warunkach i zwiększonym codziennym wysiłku nabiera jeszcze większej wagi niż na co dzień. A gdy dodatkowo spodziewamy się, że będzie zimno, nierówno albo z różnych względów (zdrowotnych, wiekowych, indywidualnej wrażliwości) mamy większą potrzebę komfortu, wybór naszego turystycznego łoża nabiera wręcz kluczowego znaczenia. Często też szczuplejsze osoby kiepsko czują się na karimacie czy cienkiej macie samopompującej, gdyż „czują na nich własne kości” – szczególnie kość biodrową w przypadku spania na boku. Odpowiednio dobrany śpiwór to jedno (on przykłada się głównie do termiki), ale to NA CZYM śpimy, to zarówno izolacja termiczna od mniej lub bardziej zimnej ziemi, ale też wygoda i kluczowy warunek do dobrego wysypiania się przed kolejnym intensywnym dniem. A jak to zwykle w outdoorze (i ogólnie w życiu) bywa, zawsze jest jakieś “coś za coś”.


Żeby dobrze podejść do kupna naszego turystycznego spanka, należy przemyśleć sporo aspektów. Są to przede wszystkim:
- rodzaj uprawianej turystyki: przede wszystkim czy swoje “łóżeczko” pakujesz do plecaka (i jak długo lub wysoko musisz je nosić) czy też może do bagażnika samochodu (jadąc np. na rodzinny kemping); od tego zależy czy warto zainwestować w jak najlżejsze i najmniejsze objętościowo rozwiązanie, czy też można ten aspekt pominąć i nie dopłacać za wystarany minimalizm i wszelkie technologie mu służące;
- temperatura użytkowania – zasadnicze pytanie czy planujesz podróżować ciepłym latem, niezbyt pewną wiosną lub jesienią czy też zimą w ujemnych temperaturach; tutaj z pomocą przychodzi wskaźnik, który warto znać: tzw. R-value, który wyjaśnimy poniżej wraz z tabelą;
- podłoże – jeśli wybierasz się w tereny, gdzie ziemia może szczególnie obfitować w kamienie i/lub korzenie oraz wszelkiej maści krzywizny, teoretycznie “bezpieczniejszą” opcją wydawałaby się karimata… ale najwygodniejszą z pewnością będzie materac! Warto tu rozsądnie przemyśleć wszystkie opcje, a w przypadku tych dmuchanych koniecznie posiadać zestaw naprawczy;
- indywidualne odczucie twardości i własne przyzwyczajenia – jedni turyści są „zaprawieni w boju” i nawet będąc w starszym wieku nadal wybierają karimatę, a inni po prostu lubią mieć miękko – więc dla każdego co innego;
- indywidualne odczucie temperatury – jeśli ktoś czuje się zmarzluchem, opcja karimaty w porze innej niż ciepłe lato raczej od razu odpada, a przy matach i karimatach powinni wybierać opcje o nieco wyższym R-value;
- czy śpisz na boku? – osobom chętniej śpiącym na boku (jak i bardzo szczupłym) polecamy raczej matę lub materac; karimata w tym przypadku bardziej „gniecie w kościach”;
- częstotliwość użycia – im więcej nocy zamierzasz spędzić pod namiotem (lub gołym niebem) tym wszystko powyższe ma jeszcze większe znaczenie; jeśli jednak spędzasz tylko kilka takich turystycznych nocy w roku, to może się okazać, że nie ma potrzeby inwestować w coś droższego niż solidna karimatka.
Każda z tych trzech opcji (jak i ich rozmaite “pod-rodzaje”) ma swoje sprawdzone zalety, jak i mniej lub bardziej irytujące wady. No i za wszystkim idzie również cena. Wszystkim turystom, którzy nie są jeszcze dobrze oblatani w tej plątaninie różnych “za” i “przeciw”, “co kosztem czego” oraz dokąd zaszły technologie, przedstawiamy poradnik, który rozjaśni Wam umysł i ułatwi ustalenie, czego Wam naprawdę do (wy)spania potrzeba.
Zanim przejdziemy do porównywania różnych rozwiązań, wyjaśnijmy jeszcze czym jest najważniejszy parametr we wszelkich turystycznych posłaniach czyli R-value. Jest to stopień izolacji cieplnej od podłoża, mierzony według jednego, wspólnego standardu dla wszystkich producentów (literka "R" w nazwie pochodzi od angielskiego słowa “resistance” czyli opór - chodzi o opór cieplny). Innymi słowy: jak skutecznie dana mata izoluje ciało od podłoża. Im wyższy R-value, tym lepsza izolacja.
Poniżej tabela porównawcza, której zdecydowanie zachęcamy użyć przy dobieraniu swojego posłanka.
| R-Value | Sezon | Orientacyjny zakres temperatur | Zastosowanie |
| 1.0 | ciepłe lato | powyżej +10°C |
biwaki w ciepłe noce, plaża, festiwal |
| 2.0 | wiosna / chłodniejsze dni lata |
+5 do +10°C |
letni trekking, noclegi w schroniskach |
| 3.0 | 2.5-sezonowa (lato + cieplejsze okresy wiosny i wczesnej jesieni) | 0 do +5°C | wiosna–jesień w umiarkowanym klimacie |
| 4.0 | 3-sezonowa (wiosna, lato jesień) | -5 do 0°C | biwakowanie w górach, chłodne noce |
| 5.0 | lekka zima | -10 do -5°C | noclegi zimowe z lekkim śpiworem |
| 6.0 | zima | -15 do -10°C | zimowy trekking, skitury |
| 7.0 | ekstremalna zima / ekspedycja | -20°C | Arktyka, zimowe bazy wysokogórskie |
KARIMATA
Najprostsza i najtańsza opcja - często zaczynając przygodę z samodzielną turystyką jest ona pierwszym wyborem. Wszyscy znamy ją z pierwszych młodzieńczych i studenckich przygód. Karimata jest wykonana z pianki zamkniętokomórkowej - uwięzione w komórkach powietrze stanowi naszą izolację od podłoża. Jednak uwaga - najtańsze karimaty (w cenie ok. kilkudziesięciu złotych) mogą być wykonane z otwartokomórkowej pianki poliuretanowej, która chłonie wodę i nie zapewnia tym samym odpowiedniej izolacji. Znacznie lepszym rozwiązaniem są nieco droższe pianki np. IXPE czy pianka EVA - są one zamkniętokomórkowe, znacznie bardziej sprężyste i odporne na odkszktałcenia.
Karimaty są dziś dość mocno zróżnicowane - ich grubość oscyluje między 8 a 20 mm, a modele gładkie są coraz częściej zastępowane przez modele żebrowane lub fałdowane (zagłębienia tworzy się po to, by gromadziły nam dodatkowe ciepło). Maty zwijane są też coraz częściej zastępowane przez maty składane w “harmonijkę”. Niektóre mają też dodatkowe pokrycie aluminiowe z jednej strony, które stanowi dodatkową izolację - wtedy to na tej srebrnej stronie się kładziemy.
Zalety:
- najtańsza ze wszystkich opcji;
- niska waga (zwykle między 300 a 600 g);
- niemal niezniszczalna – przebicie nie pozbawia jej użyteczności, dość ciężko ją też rozerwać;
- łatwa w utrzymaniu w czystości – wystarczy przetarcie wilgotną szmatką lub gąbką albo raz na jakiś czas przemycie jej w wannie, pod prysznicem lub z pomocą węża ogrodowego;
- zawsze gotowa do użycia – nie musisz jej pompować czy dodmuchiwać, po prostu rozkładasz i się kładziesz (ta cecha sprawia, że często jest też wykorzystywana na dłuższych postojach jako siedzisko, „koc piknikowy” czy podkładka na mokrą ławkę / kamień / pień);
Wady:
- niski komfort – spał na niej chyba każdy, ale „z wiekiem” wielu turystów wybiera jednak wygodniejsze rozwiązania, pamiętając obolałe rano plecy, wygniecione kości biodrowe czy korzeń, co wbijał się od spodu w żebra przez całą noc... (choć jest też grono twardzieli, którzy twierdzą, że świetnie się na karimacie wysypiają! jeśli tylko jest rozłożona na w miarę równym podłożu);
- niska izolacja temperaturowa od podłoża – jeśli nocujesz w ujemnych temperaturach, karimata w większości przypadków odpada (chyba, że jest to specjalny model ekspedycyjny); dziś nieco lepszą izolację zapewniają karimaty perforowane (w zagłębieniach tworzą się „bąbelki ciepła”), jednak nadal jest to rozwiązanie na temperatury przynajmniej lekko dodatnie;
- spora objętość po złożeniu (przez co zazwyczaj musi być przytroczona do plecaka);
- kiepsko się sprawdza w duecie ze śpiworem puchowym – puch potrzebuje nieco miękkości i przestrzeni między ciałem a podłożem, aby zapewnić swoje właściwości izolacyjne, a karimata (zwłaszcza jeśli zupełnie gładka) tej przestrzeni na styku z ciałem daje niewiele lub wcale.
Mimo swoich wad i pewnej “przestarzałości” w stosunku do wygodniejszych mat i materacy, klasyczna karimata ma do dziś bardzo wielu zwolenników. Jeśli lubisz (lub przynajmniej dobrze znosisz) spanie na twardo i nie przeszkadza Ci taki dość obszerny (mimo, że lekki!) tobołek przypięty do plecaka, to w zamian za to masz bardzo tanie, trwałe i zawsze gotowe do użycia spanko, jak i chwilowe legowisko.
Nasze propozycje karimat:
1. EGG CRATE FOLDING MAT od Naturehike - lekka, fałdowana, uniwersalna karimata, wykonana z pianki IXPE. Waga 420 g.
2. Z-LITE SOL od Therm-a-Rest - lekkość (410 g) połączona z wysokim R-Value o wartości 2. Fałdowana podobnie jak powyższa.
3. RIDGEREST CLASSIC od Therm-a-Rest - solidna, żebrowana karimata o R-Value równym 2. Waga 560 g.

MATA SAMOPOMPUJĄCA
Jest to rozwiązanie trochę “pomiędzy” karimatą a materacem, mające na celu połączenie zalet obydwu (choć również nie jest bez wad). Przede wszystkim mata oferuje większy komfort spania od karimaty i około 2-krotnie mniejszą objętość po spakowaniu (zależnie od modelu). Nie trzeba jej też pompować jak materaca - w dużej mierze napełnia się sama, choć zwykle wymaga nieco dodmuchania.
Cały sekret tkwi w jej wewnętrznej piance, która po rozłożeniu sama się rozpręża i nabiera powietrza. Zewnętrzny materiał to najczęściej wytrzymały nylon.
Zalety:
- ciekawy kompromis między karimatą a materacem: nieco cięższa od karimaty (i oczywiście droższa), ale dużo wygodniejsza; jednocześnie „bezpieczniejsza” od materaca pod kątem potencjalnego przebicia, ponieważ przekłuta mata nadal w dużej części zachowuje swoje właściwości izolacyjne;
- złożona jest ok. dwukrotnie mniejsza objętościowo od średniej karimaty, co sprawia, że można ją spakować do plecaka, zamiast troczyć na zewnątrz;
- przygotowanie do użytku – może nie błyskawiczne, jednak mata w dużej mierze napełnia się sama: po kilku minutach od rozłożenia wystarczy ją tylko odrobinę dodmuchać lub dopompować;
- dobra izolacja termiczna (bliżej jej tu już do materaca niż karimaty);
Wady:
- zaleca się, aby w domu / w czasie nieużywania, przechowywać matę w stanie rozłożonym – dzięki temu nie jest „ugnieciona” i szybciej napełnia się powietrzem po rozłożeniu; wypada więc znaleźć dla niej dodatkowe miejsce w domu, co czasem może być trochę kłopotliwe; z tego samego powodu dobrze jest nowo kupioną matę napompować od zera i potrzymać kilka dni rozłożoną jeszcze przed wybraniem się w podróż, ponieważ w magazynie czy na półce sklepowej była najpewniej zwinięta;
- mniej trwała od karimaty – po kilku latach wewnętrzna pianka stopniowo traci sprężystość (choć jeśli przechowywana jak wyżej opisane, nastąpi to znacznie później);
- trzeba się z nią obchodzić nieco bardziej ostrożnie - w przypadku przebicia należy zakleić dziurę przy pomocy specjalnej łatki / zestawu naprawczego (często są w zestawie).
Nasze propozycje mat samopompujących:
- ENMO LIGHT od Fjord Nansen - ultralekka mata 570 g o R-value równym 2,5, odpowiednia na temperatury od ok. 10°C wzwyż (niską wagę i objętość uzyskano dzięki redukcji zbędnej powierzchni i zastosowaniu lekkiego poliestru).
- PROLITE PLUS WINGLOCK od Therm-a-Rest - średniej grubości mata, R-value równe 3.8 przy bardzo niskiej wadze 650 g. Jest to mata na temperatury od ok. 5°C wzwyż.
- DEEPSLEEP MAT od Exped - mata na naprawdę ekstremalne warunki. Współczynnik R-value wynosi aż 9. Waga - 1640 g.

MATERAC
Bez wątpienia najlepszy komfort spania oraz izolacja od podłoża. Zarówno waga, jak i objętość jest zwykle znacznie mniejsza od mat samopompujących (chyba, że jest to duży, typowo kempingowy materac). Jednak sam się nie nadmucha, a w przypadku ewentualnego przebicia trzeba zastosować zestaw naprawczy - w przeciwnym razie nie bardzo mamy na czym spać. No i… waga. Tradycyjny materac potrafi ważyć ponad 2 kg, co klasyfikuje go jako wspaniałe łoże do zawiezienia na pole kempingowe w bagażniku samochodu, ale już niekoniecznie do tachania po górach. Jest jednak wiele bardziej uniwersalnych opcji poniżej jednego kilograma i skupmy się bardziej na nich.
Zalety:
- dla większości osób to najwygodniejsza opcja - wyśpisz się jak król/królowa!
- najlepszy stosunek izolacji od podłoża do wagi;
- świetna pakowność (spakowany materac jest często znacznie mniejszy od spakowanej maty samopompującej, nie porównując już nawet z karimatą);
- tutaj dochodzi też opcja materaca dwuosobowego (co wśród karimat i mat jest rzadkością);
- w domu może sprawdzić się też jako dodatkowe posłanie dla gości.
Wady:
- konieczność napompowania;
- najniższa odporność na uszkodzenia mechaniczne: lepiej nie troczyć go na zewnątrz plecaka, uważać na czym go kładziemy i nie używać go w pobliżu ogniska; trzeba też pamiętać by pakować go zaworem do wewnątrz.
Warto wiedzieć, że na rynku są też materace z dodatkową ilozacją cieplną (np. Primaloft czy Climashield, które wykorzystuje wielu producentów, jak również autorskie ociepliny konkretnych producentów jak np. ThermaCapture opracowana przez Therm-a-Rest). Są to jednak rozwiązania bardziej specjalistyczne i znacznie podnoszące cenę takich modeli. Są brane pod uwagę przy bardziej wymagających wyprawach i ekspedycjach.
Nasze propozycje materacy:
- TREKKER CAMPING od Fjord Nansen - lekki, dmuchany materac na lato oraz cieplejsze wiosenne i jesienne dni. Waga 780 g, R-value 2.2.
- ETHER LIGHT XT INSULATED RECTANGULAR od Sea to Summit - uniwersalny materac przeznaczony na temperatury od ok. 10°C wzwyż. Waga 630 g, R-value 3.2. Dostępny również w wersji dłuższej lub szerokiej.
- NEOAIR XLITE NXT RW od Therm-a-Rest - czterosezonowy materac o R-value aż 4.5, przy zachowaniu bardzo niskiej wagi zaledwie 440 g.
- ULTRA 1R DUO od Exped - letni materac dwuosobowy - waga 720 g, R-value 1.3.
- NEOAIR XTHERM NXT RW od Therm-a-Rest - przykład materaca na ekstremalne warunki zimowe. Waga 550 g przy współczynniku R-value aż 7.3. Taki wynik osiągnięto dzięki zastosowaniu dodatkowej ociepliny ThermaCapture™
MATERAC TREKKINGOWY
Dla tych, którym ciężko się zdecydować między materacem a matą (a swoje spanko muszą nieść w plecaku przez wiele dni i kilometrów), powstała jeszcze jedna opcja z kategorii “coś pomiędzy”, tj. całkiem minimalistyczne materace trekkingowe - jeszcze lżejsze, mniejsze objętościowo i szybsze w nadmuchaniu. Dla wielu górskich turystów, jak i nizinnych pielgrzymów jest to bardzo sensowny kompromis między wagą, objętością, komfortem wypoczynku i szybkością przygotowania do użycia. Opcja dla chcących możliwie najlepiej pogodzić wygodę spania z lekkością plecaka.
Zalety:
-
ważąc tyle co średnia mata lub grubsza karimata, oferują znacznie większy komfort snu i izolację termiczną;
-
rewelacyjna pakowność! Materac trekkingowy w pokrowcu jest wielkości średniego bidonu.
Wady:
-
tak samo trzeba napompować od zera, choć ze względu na niewielkie wymiary pompowania również jest znacznie mniej;
-
podobnie jak przy większych materacach - konieczność zabrania zestawu naprawczego i liczenia się z koniecznością jego natychmiastowego użycia, gdyby doszło do przebicia (największy pech, gdyby doszło do tego zimną nocą a my nie wiemy w którym miejscu… ale taka sytuacja to naprawdę rzadkość, tym bardziej jeśli mamy nawyk zwracania uwagi, na co kładziemy materac).
Warto dodać, że zarówno pompkę jak i własny aparat gębowy może zastąpić nam specjalny, bardzo lekki worek z funkcją pompowania - tzw. pump sack, który często jest sprzedawany w zestawie z materacami (niezależnie od ich rodzaju) lub jest oferowany kupienia osobno. Oczywiście trzeba sprawdzić zgodność zaworu z danym modelem. Jest to fajne rozwiązanie nie tylko dlatego, że napompujemy nim materac zwykle w mniej niż dwie minuty - stosowanie worka zapobiega też gromadzeniu się w materacu niepożądanej wilgoci, co mogłoby w przyszłości spowodować pleśnienie materaca od wewnątrz.
Nasze propozycje materacy trekkingowych:
- TREKKER NG od Fjord Nansen - ważący zaledwie 400 g, przy współczynniku R-value 1.6. Spakowany ma wielkość średniego bidonu. Dostępny również z workiem pompującym - TREKKER NG + PUMP SACK
- ULTRALIGHT REGULAR od Sea-to-Summit - równie lekka propozycja. Waga niespełna 400 g, R-value 1.1.


Jak sami widzicie, ostateczny wybór to indywidualna wypadkowa wielu czynników. Jeśli nie jesteście pewni, jakie spadełko będzie dla Was optymalne, spójrzcie sobie na wszystkie aspekty wymienione we wstępie (albo nawet przepiszcie je sobie na kartkę) i wypunktujcie co jest dla was najważniejsze, a z czego możecie w mniejszym lub większym stopniu zrezygnować (np. w skali od 0 do 3). Z wiedzą, którą nabyliście czytając ten poradnik, powinno Wam to pójść już gładko.
Jeśli wasze wyprawy mają różny charakter (np. czasem wybieracie się na dłuższy trekking po górach z namiotem a czasem jedziecie sobie na kemping samochodem) to prawdopodobnie przydadzą Wam się dwa różne rozwiązania, np. wygodny, choć cięższy materac kempingowy i cieńszy, ale znacznie lżejszy materacyk trekkingowy na długie wędrówki.

Zobacz na powyższym zdjęciu, jak duże są różnice w rozmiarach między karimatą a różnymi matami samopompującymi i materacami.
Od lewej:
- Karimata Z-LITE SOL od Therm-a-Rest.
- Mata samopompująca ULTRALIGHT S.I. SELF INFLATING LARGE od Sea to Summit.
- Mata samopompująca ENMO LIGHT od Fjord Nansen.
- Materac dmuchany TREKKER CAMPING od Fjord Nansen.
- Materac ULTRALIGHT LARGE od Sea to Summit.
- Materac dmuchany TREKKER NG od Fjord Nansen, lub razem z workiem-pompką: TREKKER NG + PUMP SACK
Na koniec wrzucamy jeszcze kilka zdań odnośnie osobistych wyborów naszych pracowników - wedle ich własnych doświadczeń i stylu podróżowania.
Paweł, 33 lata - miłośnik górskich wędrówek i egzotycznych podróży:
Używam materaca pompowanego (model Therm a Rest NeoAir Xlite NXT MAX), bo po prostu najlepiej mi się na nim śpi – żadna karimata ani mata samopompująca nie daje mi takiego komfortu. Jest lekki, zajmuje mało miejsca i dobrze izoluje od zimnego, nierównego podłoża. Nie boję się, że się przebije, bo śpię w namiocie i zawsze zwracam uwagę, gdzie go rozkładam. Po całym dniu w terenie chcę się po prostu dobrze wyspać – i materac mi to gwarantuje.
Marta, 33 lata - wieloletnia harcerka, wielbicielka gór oraz dwóch kółek:
Niemal na każdy wyjazd z noclegiem zabieram matę samopompującą - spanie pod namiotem czy w budynku, wędrówka piesza, rowerowy szlak długodystansowy, kajaki czy wyjazd samochodowy - nie ma znaczenia jaka aktywność.
Używam maty Therm-a-Rest Prolite Apex. Ma optymalną grubość, wygodną podczas spania i jednocześnie dość mały rozmiar po złożeniu. Do tego pokrowiec ze ściągaczami - a to mega ułatwia pakowanie. R-Value tej maty pozwala mi na jej komfortowe używanie w ciągu całego roku. Wybrałam ją bo stanowi dla mnie optymalne połączenie komfortu i małego gabarytu po spakowaniu.
Natalia, 38 lat, miłośniczka zarówno weekendowych, jak i dłuższych, górskich wędrówek od Sudetów po Bieszczady, lubiąca też łączyć góry z muzyką:
Preferuję zamiennie (lub czasem łącznie) dwa rozwiązania: fałdowaną karimatę i malutki materac trekkingowy. Karimatę chętnie biorę na różne górskie zjazdy namiotowe i małe festiwale muzyczne na leśnych polanach, których jestem stałą bywalczynią - to są zwykle tylko 1-2 noce, więc przeboleję lekki dyskomfort, a karimata świetnie służy mi również jako śniadaniowy "kocyk" na trawce i siedzisko na wieczornych ogniskach czy koncertach. Zaletą karimaty jest to, że nie muszę się martwić o jej zniszczenie i nie wymaga operacji pompowania - biorę ją więc tam, gdzie wiem, że będzie "ciorana" na przeróżne sposoby a jednocześnie zawsze gotowa do użycia. Mój wybór padł na fałdowany model EGG CRATE FOLDING MAT o grubości 1.8 cm z Naturehike - jest nieco przyjemniejsza w leżeniu niż moja poprzednia "gładka" karimata (którą straciłam nie wskutek zagubienia na którymś z festiwali ;) ale, no właśnie - zakup karimaty nie jest na szczęście wielkim wydatkiem).
Na dłuższe wypady wędrowno-namiotowe biorę jednak minimalistyczny materacyk trekkingowy (Fjord Nansen Trekker NG) - daje mi nieporównanie więcej komfortu spania a pompuje się znacznie szybciej niż klasyczny materac - z workiem pompującym to jest minuta. Schowany w pokrowiec mierzy i waży tyle, co półlitrowy bidon z wodą, więc jego obecność w plecaku jest mało odczuwalna. Dla mnie bomba!
Piotr, 41 lat, miłośnik zarówno górskich wędrówek, jak i biegów długodystansowych, mąż i tata dwójki dzieci:
To na czym śpię pod namiotem, uzależnione jest przede wszystkim od rodzaju wyjazdu.Jeśli jadę z rodziną na kemping, gdzie dojeżdżam samochodem, bierzemy do spania duży, gruby materac. W takim przypadku waga i wielkość nie mają znaczenia, więc nie żałujemy sobie komfortu. My używamy modelu COMFORT BED DOUBLE od Coleman.
Natomiast jeśli chodzi o wyjazd bardziej survivalowy, gdzie cały ekwipunek trzeba ze sobą nosić na plecach i mamy ograniczoną ilość miejsca, wtedy w zależności od pory roku oraz celu wyprawy dobieram albo leciutki materac trekkingowy (mój model to Trekker NG z Fjord Nansen) lub też grubszy ale nieco cięższy i większy po spakowaniu materac Trekker Camping (również FN).
Posiadam również matę samopompującą (wcześniej używałem CAMP MAT SELF INFLATING RL od Sea to Summit a obecnie KERJAG od Fjord Nansen - polecam obie) . Zabieram ją czasem na weekendowe wypady w Beskidy lub jakieś dziksze treny nizinne. W macie fajne jest to, że jest prawie tak wygodna jak materac a nie trzeba jej prawie wcale pompować, bo w większości napełnia się sama. Nie jest już jednak tak ultra-mała po złożeniu jak turystyczny materacyk, więc sprawdza się, gdy przechodzę niezbyt długie odcinki i mam trochę więcej luzu w swoim plecaku.
Mam więc różne opcje i lubię mieć możliwość dobrania sobie rodzaju spania pod konkretny wyjazd.